wspaniałe doprowadzić do końca. (…)Będę też musiał osobiście udać się na miejsce nowej fundacji, by następnie w Rzymie, jako naoczny świadek mógł poinformować, że przedłożona z Waszej Wysokiej Łaskawości Fundacja nam odpowiada, (…) Co się zaś tyczy doniesionej mi sprawy, jak wypada i przystoi, najwdzięczniejszym sercem, nie tylko przyjmuję lecz równocześnie pokładam moją najgorętszą prośbę, by Wasza Wysokość Najłaskawsza swą rękę do niej przyłożył, a nigdy nie cofnął. Niech sam Najwyższy pobłogosławi ten zbożny zamiar i niech umocni Waszą Najjaśniejszą Łaskawość by tej nowej fundacji i jej erekcji towarzyszył szczęśliwy los, by się pomyślnie rozwijała i została szczęśliwie ukończona.
O. Liboriusz poinstruował księcia o wszelkich wymogach prawnych, które były konieczne do zrealizowania tego chwalebnego dzieła. Pierwszym z nich było uzyskanie zgody od władz kościelnych na budowę kościoła.
Dekret w tej sprawie wydał Jan Kardynał Lipski, 19 listopada 1740 roku. Następnie wybrano miejsce pod budowę klasztoru, najlepszym zdało się niewielkie wzniesienie poza miastem, które okoliczna ludność nazywała Kokoszą Górą. Potrzebna była jeszcze akceptacja wybranego miejsca i „w tym celu przybyli komisarze wyznaczeni i wydelegowani od Kardynała najjaśniejszego księcia siewierskiego i biskupa diecezjalnego, by wybadać, czy miejsce Fundacji jest stosowne”. I wreszcie, 21 marca 1741 roku misja została wykonana, a w dniu następnym sporządzono stosowny dokument. Na wybranym miejscu wzniesiono krzyż, który poświęcił prepozyt sandomierski Stanisław Lipski i aktem prawnym przekazał tę fundację, rzeczywistą posiadłość kościelną o. Liboriuszowi z Graslic, kustoszowi dla Polski i Komisarzowi Generalnemu. Uzgodniono też z lokalnym proboszczem, czy klasztor nie będzie w przyszłości jakąś przeszkodą dla kościoła parafialnego jak również sąsiednich parafii i klasztorów innych zakonów. Po przeprowadzonych rozmowach sporządzono dokument, w którym zapisano: „Owszem stwierdziliśmy, że dla większej chwały i rozwoju kultu Bożego stanie się to wielce pożyteczne i zbawienne dla prostego ludu okolicznych wiosek. Po przebadaniu tych spraw i głębokich nad nimi dyskusjach, niniejsze pismo naszej Komisji przez nas własnoręcznie podpisane i opieczętowane z głębokim uszanowaniem odesłaliśmy do Kurii.
I wreszcie po załatwieniu wszelkich formalności książę Jerzy Ignacy Lubomirski, fundator zawarł umowę z architektem, Janem z Opitz, w której zlecał mu budowę całego obiektu. W pierwszej kolejności zbudowano drewniane hospicjum dla zakonników z kaplicą, w której mogłyby być sprawowane Msze święte i zobowiązał się także do całkowitego utrzymania tej małej wspólnoty. Ponadto zobowiązał się, że po wzniesieniu i po zbudowaniu całego klasztoru z kościołem wraz z koniecznymi innymi zabudowaniami i otoczeniu ich murem, zostanie wprowadzona dla dwunastu zakonników klauzura, zgodnie z pismem biskupa i bullami papieskimi. Kaplica została ukończona w krótkim czasie, tak że 2 sierpnia w święto Matki Bożej Anielskiej odbyła się uroczystość wprowadzenia zakonników. Kaplicę poświecił Jan Aleksander Lipski i z datą 3 czerwca 1741 roku wydal zezwolenie na odprawianie w niej Mszy świętych. W tej małej kaplicy bracia, którzy tu przebywali obchodzili święto Porcjunkuli, aby je uświetnić zbudowali i przyozdobili trzy ołtarze: główny pod wezwaniem Zwiastowania NMP i dwa boczne św. Franciszka i św. Antoniego.
W międzyczasie nadeszło też pisemne potwierdzenie z diecezji zgody na budowę kościoła, zapisano w niej: „Należy zatroszczyć się, by w mającym powstać nowym konwencie mieszkało dwunastu braci, pod kierunkiem przełożonego wspomnianego zakonu i by mogli się utrzymać ze zwyczajnych jałmużn, ale bez uszczerbku dla zakonników, żyjących w innych klasztorach i konwentach, wzniesionych uprzednio, w odległości czterech tysięcy kroków.”
Dnia 31 maja 1742 roku rozpoczęto kopać fundamenty pod klasztor. Przy okazji konsekracji kościoła parafialnego w Rozwadowie (mowa o starej, drewnianej farze, poprzedniczce obecnej) konsekrator Kunicki, sufragan krakowski poświęcił też dzwony dla kapucynów: jeden większy do kościoła nadając mu imię Jerzego męczennika do przyszłego kościoła i drugi mniejszy przeznaczony do furty, imieniem św. Jana Chrzciciela.
Początek roku 1743 przyniósł braciom nieszczęście. Otóż 20 stycznia, o godzinie 6 wieczorem wybuchł pożar, który doszczętnie spalił hospicjum i kaplicę. Braciom niczego nie udało się uratować, oprócz trzech kielichów, Najświętszego Sakramentu i krucyfiksu z kości słoniowej, które z narażeniem życia wyniósł z płomieni br. Jozafat, laik. Pozostali w tym w czym byli. Kronikarz zapisał iż: „ojcowie Bernardyni z konwentu leżajskiego, przechodząc obok nas dali nam dwa płaszcze, a sami w habitach wrócili do Leżajska. Dwa inne płaszcze dali nam ojcowie reformaci z Sandomierza.” Dochodzenie, które przeprowadził o. Liboriusz wykazało, iż bracia w żaden sposób nie byli odpowiedzialni za pożar, wobec tego napisał on „bardziej łzami niż atramentem z ogromnym bólem serca”, list do księcia Jerzego Ignacego, w którym wyjaśnia całą sytuację i prosi o wyrozumiałość: „Wraz z braćmi, którzy uratowali swe życie, pozostając bez płaszczy i brewiarzy, upadam do stóp Waszej Najjaśniejszej Wysokości, by Wasza Wysokość z wrodzoną sobie łaskawością nie odwracał się od nas i by zachował nas w poprzednio podjętej łaskawości i był łaskaw prowadzić dalej rozpoczętą fundację Mieszkańcy pobliskich wiosek są gotowi bezpłatnie pracować i zwozić materiał, by w krótkim czasie na nowo mogli się cieszyć duchową posługą.” Książę ubolewał nad nieszczęściem braci i ofiarował na budowę nowego hospicjum i kaplicy 1000 florenów. Do czasu jej wybudowania, bracia mieszkali w rezydencji proboszcza rozwadowskiego ks. Jakielskiego.
Dnia 7 lipca 1743 roku odbyło się poświęcenie i położenie kamienia węgielnego i murów przyszłego kościoła. Na życzenie fundatora, któremu towarzyszyła małżonka ks. Joanna von Stein, dokonano tego aktu prywatnie, a poświęcenia dokonał dziekan rudnicki, Jan Kokoszyński. Na blasze cynkowej wyryto napis: „ Ad M.[aiorem] D.[ei] Gl.[oriam] [Na większą chwałę Boga]. Dla uczczenia tajemnicy Zwiastowania NMP za pontyfikatu papieża Benedykta XIV Najjaśniejszego Rzymskiego Imperium Cesarza Karola VII, Najszczęśliwszego Królowania Polakom Augusta III, gdy rządcą diecezji krakowskiej był Jan kardynał Lipski, a Kustoszem Polskiej Kustodii Kapucynów był o. Liboriusz z Morawskich Graslic, kamień poświęcony przez najprzewielebniejszego księdza Jana Kokoszyńskiego, dziekana rudnickiego, położył Jerzy Ignacy Świętego Rzymskiego Imperium Książę, Starosta na Wiśniczu i Jarosławiu Lubomirski, Wojsk Królewskiej Mości Generał i Jedyny Pan i Dziedzic w Rozwadowie, Roku Pańskiego 1743 dnia 7 lipca. Sporządził Jan Opitz, zarządca Ordynariatu Ostrogowskiego, architekt wyznaczony do tej budowy”.
Z drugiej strony blachy wyryto imię NMP, Maria. Trzy dni po tym wydarzeniu jakiś człowiek, który myślał, że wmurowywana płytka była ze złota zakradł się w nocy zniszczył fundament, zabrał płytkę i uciekł. Złapano go jednak, zwrócił skradzioną tabliczkę i po otrzymaniu stosownej do przestępstwa porcji biczów został wypuszczony. W lutym 1744 roku bracia przenieśli się do nowego murowanego hospicjum.
Jakoż nieszczęścia nie opuszczały budowy rozwadowskiego klasztoru. W sierpniu 1745 roku książę fundator sprowadził z Warszawy nowego architekta, bowiem Jan Opitz źle położył fundamenty po czym opuścił budowę. Nowy budowniczy, Jan Bay przystąpił do pracy, którą rozpoczął od rozebrania tych źle położonych. Po tym wydarzeniu książę Jerzy Ignacy Lubomirski zmienił napis na tabliczce przy kamieniu węgielnym, dodając tam zdanie, że: „Jan Opitz, Kapitan Ordynacji ostrogowskiej, któremu zlecono budowę niewiele troszczył się o to, źle położył fundamenty, a potem całą budowę opuścił. Natomiast Jan Bay, architekt, po usunięciu źle położonych fundamentów, dobrze zaczął i prowadził budowę Roku Pańskiego 1745.”
Po dziesięciu latach od czasu złożenia kamienia węgielnego budowę zakończono i odbył się długo wyczekiwany akt poświecenie kościoła. Ponieważ fundator, książę Jerzy Ignacy nie doczekał tego momentu, zmarł bowiem 19 lipca 1753 roku w Rzeszowie, zastąpił go w ceremonii przekazania obiektu kapucynom jego pierworodny syn, książę Teodor Lubomirski. Aktu poświęcenia kapucyńskiego kościoła dokonał sufragan krakowski, Franciszek Potkański. Uroczystość odbyła się w niedzielę, 14 października, 1753 roku. Tekst aktu konsekracji kronikarz zapisał ku pamięci: Roku Pańskiego 1753 dnia 14 miesiąca października, Ja, Franciszek Potkański, biskup Patarens, sufragan krakowski, dokonałem konsekracji kościoła ojców Kapucynów w Rozwadowie oraz ołtarza głównego tego kościoła pod wezwaniem Zwiastowania NMP. W ołtarzu złożono relikwie św Teodora i Rogaty, męczenników. Udzieliłem też odpustu jednego roku tym wiernym, którzy dziś w uroczystości uczestniczyli, a odwiedzającym kościół w rocznicę konsekracji odpustu czterdziestu dni zgodnie z przepisami Kościoła. Rocznicę konsekracji tego kościoła poleciłem obchodzić w 18. niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego. W tym samym dniu konsekrowałem cztery boczne ołtarze: pierwszy ku czci św. Franciszka, drugi ku czci św. Feliksa, trzeci ku czci św. Antoniego, czwarty ku czci św. Barbary, w których złożyłem relikwie św. Klementiana i Rogaty, męczenników. Podpisał: Franciszek Potkański, bp Patarens, sufragan krakowski.
Po 45 latach od chwili konsekracji kościoła, w roku 1797, w ramach reform cesarza austriackiego, Józefa II, potocznie nazywanych „kasatą józefińską” zamknięto kościół w Rozwadowie i przeniesiono parafię do kościoła kapucynów. Dla ulokowania proboszczów rozwadowskich przy klasztorze oddano parafii północny pawilon klasztoru, a wkrótce skrzydło to oddzielono od reszty klasztoru murem, który przebiegał prostopadle od ściany kościoła do muru od strony ulicy, dziś Klasztornej. Pośrodku owego muru było wejście do oddzielonego skrzydła.
Koegzystencja kapucynów i księży w niewielkim kościółku była trudna i rodziła wiele konfliktów na wielu płaszczyznach współżycia. Bracia mieli utrudnione zachowanie klauzury, bywało, że w kościele odbywało się jednocześnie dwie msze, przy czym jedna była śpiewana, drga cicha. Zdarzały się też konflikty dotyczące spraw ekonomicznych. Kiedy już się zdawało, że kapucyni zmuszeni będą wyjechać z Rozwadowa, jeden z braci, o. Hieronim Ryba postanowił, iż trzeba wybudować parafii kościół, aby mogła ona opuścić klasztor. Kiedy otrzymał od biskupa zgodę na zbieranie składek na ten cel, oddał się tej misji całym sercem. Od 1895 roku rozpoczął kwestować na budowę kościoła na jarmarkach, odpustach, zabawach ludowych itp. Kiedy proboszczem został ks. Jakiel zaangażował się on wraz z o. Hieronimem w ów zbożny cel. Ich wysiłki i ofiarne wsparcie wielu ludzi doprowadziło do wybudowania kościoła dzięki czemu parafia mogła opuścić kapucyński klasztor. W dniu 15 lipca 1907 roku kronikarz, a był nim o. Florian Janocha, gwardian zapisał: „Od roku 1797 – dnia 7 grudnia w wigilię Niepokalanego poczęcia Najśw. P. Maryi przebywali u nas w Kościele Księża Proboszczowie rozwadowscy i odprawiali parafialne nabożeństwa do dzisiejszego dnia 15 lipca włącznie”.
Po latach kapucyni znowu mogli mieszkać jak u siebie. Nie na długo jednak dane im było tym się cieszyć. Po zaledwie siedmiu latach, podczas I wojny światowej, na skutek zaciekłych ostrzeliwań Rozwadowa przez artylerię rosyjską, 15 września 1914 roku, zniszczony został parafialny kościół i po raz drugi w historii nabożeństwa parafialne przeniesione zostały do klasztoru. A jeszcze wcześniej, 4 września 1914 roku w kronice czytamy: „O godzinie 1-szej po południu o. Hieronim, wikary konwentu przeniósł Najświętszy Sakrament z kościoła parafialnego do kościoła klasztornego, gdyż parafialny przeznaczono na szpital wojskowy”. Tym razem parafia użytkowała klasztorną świątynię do połowy lipca 1920 roku.
Po upływie kolejnych 53 lat znów stał się on kościołem parafialnym, tym razem w pełnym tego słowa znaczeniu. To ważne dla rozwadowskiego konwentu wydarzenie miało miejsce 20 sierpnia 1973 roku. W tym dniu ordynariusz przemyski, bp Ignacy Tokarczuk erygował w Stalowej Woli nową parafię, powierzając ją opiece duszpasterskiej braciom kapucynom.
Rozwadowski klasztor przez wieki był ostoją okolicznej ludności w czasach wojen, powstań i wszelkich ciężkich doświadczeń. Uciekali do klasztoru przed bombami i terrorem wojen, a bracia kapucyni nigdy nie odmawiali im pomocy. Ciekawą informację umieszczono w kronice Szkoły Ludowej w Rozwadowie, 6 października w 1914 roku: „Obowiązkiem moim wspomnieć o tutejszym gwardianie OO. Kapucynów, Honoracie Jedlińskim jako o człowieku opatrznościowym, który jak drugi Kordecki w czasie dwukrotnych walk ciągnących się przeszło 3 tygodnie udzielał w klasztorze schronienia mieszkańcom miasta i wsi sąsiednich, a których było przeszło 1000 ludzi, krzepił zwątpiałych na duchu i żywił zgłodniałych, a Opatrzność Boża cudownie pomnażała zapasy ubogiego klasztoru”.
W klasztorze rozwadowskim w latach 1924 – 1952 mieściło się Niższe Seminarium Serafickie. Zostało ono bezprawnie zlikwidowane przez władze komunistyczne 1 lipca 1952 roku. Kronikarz zapisał: Straszny dzień! Około 8 godziny przyszło dwóch Panow do o. Dyr. Sem. Seraf. z oświadczeniem, że zostało rozwiązane Sem. Serafickie. W ich ślady wpadło 30 mężczyzn, opanowali klasztor i mury. (…) zajęli górę nad refektarzem, parter i górę skrzydła od ulicy, usunięto z celi o. gwardiana, a z dołu br. Faustyna i Walentego, postawiono mury na parterze, a schody obok kuchni zostały wspólne.
Parafia Zwiastowania Pańskiego
Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów
w Stalowej Woli – Rozwadowie
ul. Klasztorna 27
37-450 Stalowa Wola
tel. 15 842 03 24; kom. 504 762 013
Nr konta parafii:
29 9430 0006 0000 1733 2000 0001
Nadsański Bank Spółdzielczy